Archiwum

Monthly Archives: Luty 2012

Z zainteresowaniem przeczytałem dziś relację w Gazecie Wyborczej z debaty ACTA copyright – copyleft.

Niemal cała debata, jak wynika z relacji, poświęcona była kulturze, jej obiegowi w internecie, a także propozycjom zmian w ustawodastwie europejskim odnoszącym się do prawa autorskiego, które w zamierzeniach mają wyjść z Krakowa.

W tekście tym moją uwagę przykuło jednak zdanie wypowiedziane przez jedną z uczestniczek. Mianowcie Anna Nacher z Instytutu Sztuk Wizualnych UJ powiedziała (według GW) takie zdanie:

„Prawo własności coraz mniej chroni artystę, a coraz bardziej umacnia korporację. To dotyczy też naukowców!”

Coś w tym jest. Sądzę, że słowa Anny Nacher odnoszą się przede wszystkim do nauk ścisłych, ale i w mediewistyce jest coś na rzeczy. 

Z pewnością wielu spośród z szanownych Czytelników publikowało coś w zagranicznych renomowanych wydawnictwach, jak Brill, Brepols czy Peter Lang*. Czy nie jest tak, że za publikację w uznanym wydawnictwie nie tylko autor-badacz nie dostaje ani grosza, ale jeszcze w pewnym sensie redaktor tomu/monografii/czegokolwiek musi zdobyć pieniądze (np. z grantu), by książkę tamże wydać? Z tego, co wiem, ze sprzedaży do kieszeni autora i redaktora nie trafia ani złotówka (tudzież eurocent). Co więcej, nie dostaje się też często nawet nadbitek (np. z Brilla; Peter Lang przysyła(ł) przynajmniej nadbitki) albo artykułu w formie pdf, by móc rozesłać go zaprzyjaźnionym lub zainteresowanym badaczom. Tymczasem same książki są potwornie drogie. Dostęp online – również.

Czy pieniądze zarobione ze sprzedaży tomów w takich wydawnictwach są przeznaczane na naukę w inny sposób? Czy choćby z procentu finansuje się badania?

Oczywiście, publikacja w takim wydawnictwie jest prestiżowa, daje na przykład tak upragnione ostatnio punkty. Zatem ładnie wygląda w CV i być może, w bliżej nieokreślonej przyszłości, przełoży się na podwyżkę po uzyskaniu wyższego stopnia naukowego.

Faktem jest jednak, iż nie dość, że samemu trzeba zdobyć pieniądze na wydanie książki, to jeszcze finansowe, doraźne zyski ze sprzedaży naszego dorobku intelektualnego, jakim jest książka lub artykuł, czerpie wydawnictwo.

Oczywiście takie tuzy, jak Richard Dawnkins, Stephen Hawking, Umberto Eco czy Jacques Le Goff – przypuszczalnie sami dyktują warunki i to wydawnictwa zabiegają, by wydać ich kolejne książki.

Czy nie jest zatem tak, że badacze zajmujący się mniej popularnymi, medialnymi dziedzinami wiedzy, których dorobkiem zainteresuje się wąskie grono specjalistów, są niczym twórcy bardzo niszowej muzyki i de facto jest im na rękę piractwo w sieci, bowiem przynajmniej w ten sposób do ich tekstów dotrą ludzie, których nie stać na kupno bardzo drogich książek, albo nie mają dostępu online do udostępnionych za słoną opłatą zasobów?

Mówiąc inaczej, skoro i tak nie dostaję ani grosza z publikacji, to niech chociaż krąży w pirackiej wersji po sieci. Bo przecież zrobienie fotografii cyfrowych własnego (lub czyjegokolwiek) artykułu i wysłanie go na prośbę innego badacza  per emailum – nie jest niczym innym, jak rozsyłaniem pirackiej kopii.

Czy jedynym wyjściem z sytuacji jest pisanie i publikowanie w ramach Open Access?

Czy tak być powinno?

* Podałem przykłady tych trzech wydawnictw, ale są to tylko przykłady bardziej znanych oficyn, a nie atak na te konkretne koncerny. Ich książki, nawiasem mówiąc, bardzo cenię.

A z zupełnie innej beczki – polecam wpis Niezły patent na blogu Anny Nacher na temat scamu. Zdarzyło się Wam już coś takiego?

Na stronie CITTRU można przeczytać o ciekawej inicjatywie Forum Nowej Nauki (Uniwersytet Jagielloński).

W dniach 17-18 kwietnia 2012 roku CITTRU organizuje wyjątkowe wydarzenie – forum poświęcone nowym zjawiskom w nauce, pt:

Nauka 2.0: więcej niż internet!

W zapowiedzi czytamy m.in.:

„Uniwersytet Jagielloński, chce pobudzić dyskusję na temat rozwoju nowoczesnej nauki, zwracając uwagę na wiele możliwości, jakie niesie ze sobą to wszystko, co nazwać możną Nauką 2.0 – zbiorem nowoczesnych trendów, które zwiększają potencjał badawczy, polepszają komunikację naukową, a także umożliwiają interakcję oraz dialog ze społeczeństwem.

Chcemy by prezentacje i dyskusje stały się zalążkiem zmian w nauce polskiej, aby przedstawione w trakcie forum rozwiązania wprowadzane zostały w środowisku akademickim naszego kraju – tak poprzez inicjatywy oddolne, jak i działania decydentów polskiej nauki.”

Czy pojawią się tam również mediewiści?

Na stronie DIgital Classicist pojawiło się ogłoszenie:

The annual Digital Classicist seminar series on the subject of research into the ancient world that has an innovative digital component will run again in Summer 2012.

We warmly welcome contributions from students as well as from established researchers and practitioners. Themes could include digital text, linguistics technology, imaging and visualization, linked data, open access, geographic analysis, serious gaming and any other digital or quantitative methods. While we welcome high-quality application papers discussing individual projects, the series also hopes to accommodate broader theoretical consideration of the use of digital technology in Classical studies. The content should be of interest both to classicists, ancient historians or archaeologists, and to information scientists or digital humanists, and have an academic research agenda relevant to at least one of those fields.

The seminars will run on Friday afternoons (16:30-18:00) from June to mid-July in Senate House, London, hosted by the Institute of Classical Studies (ending early this year to avoid clashing with the Olympic Games). In previous years collected papers from the seminars have been published in a special issue of Digital Medievalist; a printed volume from Ashgate Press; a BICS supplement (in production). The last few years’ papers have been released as audio podcasts. We have had expressions of interest in further print volumes from more than one publisher.

There is a budget to assist with travel to London (usually from within the UK, but we have occasionally been able to assist international presenters to attend, so please enquire).

To submit a paper for consideration for the Digital Classicist Seminars, please email an abstract of 300-500 words to gabriel.bodard@kcl.ac.uk, by midnight UTC on April 1st, 2012.

Przeczytałem niedawno abstrakt tekstu prof. Tomasza Jasińskiego (UAM, Biblioteka Kórnicka).

Tekst ów nosi tytuł Biblioteka cyfrowa i informatyka w warsztacie mediewisty i jest znakomitym wstępem dla każdego, kto w ogóle jeszcze się zastanawia, czy żyjemy w czasach rewolucji na miarę wynalezienia druku przez Gutenberga.

Obok przedstawienia podstawowych zalet internetu i nowych technologii dla każdego, kto zajmuje się mediewistyką, Jasiński napisał też kilka takich zdań:

„Najstarsza generacja mediewistów w ogóle nie korzysta z dobrodziejstw informatyki i digitalizacji. Pozostał 95% mediewistów korzysta z dobrodziejstw informatyki w bardzo ograniczonym stopniu. Wykorzystują oni komputer jako maszynę do pisania, zamawiają książki w bibliotece poprzez internet, korzystają z poczty elektronicznej, a czasami nawet sięgają do jakiejś bazy z bibliografią czy tekstami źródłowymi.”

Ma rację?

Przeczytałem wczoraj wpis na blogu Nauka – Otwarta na temat polskiego portalu społecznościowego iprofesor. Krytyczna nota Pawła Szczęsnego sprowokowała mnie do napisania kilku zdań

Na stronie logowania do iprofesor twórcy zachwalają, iż zyskuje się: nowy kanał kompleksowej komunikacji, forum wymiany doświadczeń i poglądów, miejsce do prezentacji własnych osiągnięć, narzędzie promocji wyfdarzeń naukowych, źródło bieżących informacji ze świata nauki, dostęp do bieżących publikacji. Niestety z grubsza zgadzam się z zarzutami prezentowanymi przez Pawła Szczęsnego. Dlaczego? W kilku słowach streszczę, dlaczego na academia.edu wchodzę niemal codziennie, a na iprofesor, choć nadal mam tam konto, zaledwie od święta. Z tymi dwoma portalami miałem styczność w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Po pierwsze, iprofesor potwornie wolno chodzi, co doprowadza mnie do szału.

Po drugie, jest to platforma zamknięta, co wyklucza udział zarówno studentów (do zalogowania wymagany jest stopień naukowy od magistra wzwyż), jak i osób z zewnątrz – nie posiadających tytułu naukowego.

Po trzecie, by śledzić czyjeś dokonania (nazwijmy to roboczo „dodać do znajomych”) – potrzebna jest zgoda delikwenta. Tymczasem w świecie rzeczywistym nie muszę być znajomym osoby X, by być na bieżąco z jego/jej dorobkiem, nie potrzebuję na to zgody autora publikacji. To przewaga academia.edu – ponieważ tam wystarczy kliknąć „follow”, by automatycznie pojawiały się na mojej stronie aktualizacje dokonane przez daną osobą – co więcej, ta osoba nie musi być zainteresowana tym, czym ja się zajmuję – tym samym mój profil i moje aktualizacje nie „zaśmiecają” jej konta.

Po czwarte, już któryś raz na iprofesor mam problem, żeby zamieścić okładkę, choć jest jpg, a podane jest, że jpg jest dozwolony. Słabość academii – nie można wstawić miniaturek okładek.

Po piąte, opublikowany tekst na academii mogę okrasić tyloma tagami, iloma mi się podoba. To oczywiście grozi spamowaniem, ale moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że spamowanie zdarza się niezwykle rzadko.

Po szóste, academia jest międzynarodowa, natomiast iprofesor zamknięty wyłącznie dla badaczy polskich. Nie ma to nic wspólnego z otwarciem polskiej nauki na świat.

Po siódme, opublikowany na iprofesor tekst nie pojawia się W OGÓLE w wynikach wyszukiwania google, natomiast zamieszczony na academii – pojawia się na pierwszej stronie, zazwyczaj na pierwszych miejscach.

Po ósme, co piszę z punktu widzenia przeciętnego użytkownika, iprofesor wydaje mi się mało przejrzysty (wyszukiwanie potrzebnych informacji jest dość skomplikowane). Trzeba się przegryźć przez portal, zakładki, pola wyszukiwania, zanim się je swobodnie opanuje,  natomiast academia jest w dużym stopniu intuicyjna.

Academia jest dobrą platformą do wstępnego rozejrzenia się, kto, czym, gdzie się zajmuje, pozwala być na bieżąco z materiałami, które udostępniają inni w interesującej mnie dyscyplinie, wydaje się bardziej przejrzysta od iprofesor. Słabością na academii jest brak kontroli – ta sama uczelnia, wydział, instytut – figurują czasem pod nazwą polską, a czasem pod angielską, co sprawia wrażenie chaosu (zdecydowana większość polskich użytkowników umieszcza formy angielskie, nie zawsze poprawnie; natomiast Francuzi – dają nazwy uczelni po francusku).

Gdybym miał posłużyć się metaforą – iprofesor jest niczym nudnawy referat czytany z kartki pod koniec dnia na konferencji, natomiast academia to rozmowy kuluarowe. Trudno nazwać je pogłębionymi badaniami albo kwerendą, na której można polegać w stu procentach, natomiast stanowią świetny punkt wyjścia do nawiązywania kontaktów oraz śledzenia, co w trawie piszczy. I nie trzeba mieć tytułu naukowego, by założyć tam konto.

Ogólnopolska Konferencja Naukowa*

Zwrot cyfrowy w humanistyce

Internet-Nowe media-Kultura 2.0

Organizatorzy:

Instytut Kulturoznawstwa UMCS  Zakład Teorii Kultury i Metodologii Nauk o Kulturze

Uniwersyteckie Centrum Zdalnego Nauczania i Kursów Otwartych UMCS

Termin:

25-26 Października 2012

Zapraszamy na pierwszą w Polsce konferencję poświęconą teoretycznym, metodologicznym i praktycznym problemom związanym z wkroczeniem do nauki i edukacji akademickiej nowoczesnych technologii informatycznych, cybernetycznych i telekomunikacyjnych. Stwarzają one nowe środowisko pracy, nauki i dydaktyki. Humaniści wciąż w niewielkim stopniu wykorzystują potężne możliwości narzędzi ICT w pracy badawczej i nauczaniu. Nasza konferencja ma promować nowy model humanistyki – humanistykę cyfrową, której podstawą będą metody, narzędzia i sposoby pracy oparte na “cyfrze”. W szczególności chcielibyśmy przedyskutować i zaprezentować następujące zagadnienia:

  • zmiana przedmiotu badań dyscyplin humanistycznych związana z pojawieniem się nowej rzeczywistości zwanej “cyberkultura”:cyberpolityka, haktywizm, cyberwojny,kulturowe, społeczne i filozoficzne konsekwencje zwrotu cyfrowego,data journalism, analityka kulturowa, socjologia cyfrowa, software studies, ludologia i game studies, gamifikacja w edukacji i nauce, sztuka w czasach cyberkultury, narzędzia cyfrowe w naukach humanistycznych

  • posthumanizm, cyberfeminizm, cyborgizacja i człowiek cyfrowy

  • wizualizacja wiedzy w humanistyce (od inforgrafik do modelowania obiektowego),

  • tworzenie wiedzy oparte na mechanizmie wiki,

  • nowe sposoby komunikacji i prezentacji nauki – oparte na narzędziach Web 2.0

  • edukacja on-line,

Opłata konferencyjna:

300zł  dla wszystkich uczestników

200 zł dla doktorantów

Przewidujemy transmisję internetową z obrad, a także wydanie materiałów pokonferencyjnych w postaci recenzowanego e-booka oraz nagrań audio i wideo. Istnieje także możliwość zorganizowania części obrad w świecie Second Life (uczestnicy konferencji w SL nie ponoszą z tego tytułu żadnych opłat). Zgłoszenie uczestnictwa prosimy przesyłać do dnia 30 kwietnia 2012

Wszelkie szczegółowe informacje i formularz zgłoszeniowy są dostępne na stronie konferencji.

Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego
Prof.dr hab. Andrzej Radomski

Sekretarze
mgr Radosław Bomba
mgr Rafał Moczadło

*Informację podaję za stroną konferencji.