Archiwum

Tag Archives: iprofesor

Przeczytałem wczoraj wpis na blogu Nauka – Otwarta na temat polskiego portalu społecznościowego iprofesor. Krytyczna nota Pawła Szczęsnego sprowokowała mnie do napisania kilku zdań

Na stronie logowania do iprofesor twórcy zachwalają, iż zyskuje się: nowy kanał kompleksowej komunikacji, forum wymiany doświadczeń i poglądów, miejsce do prezentacji własnych osiągnięć, narzędzie promocji wyfdarzeń naukowych, źródło bieżących informacji ze świata nauki, dostęp do bieżących publikacji. Niestety z grubsza zgadzam się z zarzutami prezentowanymi przez Pawła Szczęsnego. Dlaczego? W kilku słowach streszczę, dlaczego na academia.edu wchodzę niemal codziennie, a na iprofesor, choć nadal mam tam konto, zaledwie od święta. Z tymi dwoma portalami miałem styczność w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Po pierwsze, iprofesor potwornie wolno chodzi, co doprowadza mnie do szału.

Po drugie, jest to platforma zamknięta, co wyklucza udział zarówno studentów (do zalogowania wymagany jest stopień naukowy od magistra wzwyż), jak i osób z zewnątrz – nie posiadających tytułu naukowego.

Po trzecie, by śledzić czyjeś dokonania (nazwijmy to roboczo „dodać do znajomych”) – potrzebna jest zgoda delikwenta. Tymczasem w świecie rzeczywistym nie muszę być znajomym osoby X, by być na bieżąco z jego/jej dorobkiem, nie potrzebuję na to zgody autora publikacji. To przewaga academia.edu – ponieważ tam wystarczy kliknąć „follow”, by automatycznie pojawiały się na mojej stronie aktualizacje dokonane przez daną osobą – co więcej, ta osoba nie musi być zainteresowana tym, czym ja się zajmuję – tym samym mój profil i moje aktualizacje nie „zaśmiecają” jej konta.

Po czwarte, już któryś raz na iprofesor mam problem, żeby zamieścić okładkę, choć jest jpg, a podane jest, że jpg jest dozwolony. Słabość academii – nie można wstawić miniaturek okładek.

Po piąte, opublikowany tekst na academii mogę okrasić tyloma tagami, iloma mi się podoba. To oczywiście grozi spamowaniem, ale moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że spamowanie zdarza się niezwykle rzadko.

Po szóste, academia jest międzynarodowa, natomiast iprofesor zamknięty wyłącznie dla badaczy polskich. Nie ma to nic wspólnego z otwarciem polskiej nauki na świat.

Po siódme, opublikowany na iprofesor tekst nie pojawia się W OGÓLE w wynikach wyszukiwania google, natomiast zamieszczony na academii – pojawia się na pierwszej stronie, zazwyczaj na pierwszych miejscach.

Po ósme, co piszę z punktu widzenia przeciętnego użytkownika, iprofesor wydaje mi się mało przejrzysty (wyszukiwanie potrzebnych informacji jest dość skomplikowane). Trzeba się przegryźć przez portal, zakładki, pola wyszukiwania, zanim się je swobodnie opanuje,  natomiast academia jest w dużym stopniu intuicyjna.

Academia jest dobrą platformą do wstępnego rozejrzenia się, kto, czym, gdzie się zajmuje, pozwala być na bieżąco z materiałami, które udostępniają inni w interesującej mnie dyscyplinie, wydaje się bardziej przejrzysta od iprofesor. Słabością na academii jest brak kontroli – ta sama uczelnia, wydział, instytut – figurują czasem pod nazwą polską, a czasem pod angielską, co sprawia wrażenie chaosu (zdecydowana większość polskich użytkowników umieszcza formy angielskie, nie zawsze poprawnie; natomiast Francuzi – dają nazwy uczelni po francusku).

Gdybym miał posłużyć się metaforą – iprofesor jest niczym nudnawy referat czytany z kartki pod koniec dnia na konferencji, natomiast academia to rozmowy kuluarowe. Trudno nazwać je pogłębionymi badaniami albo kwerendą, na której można polegać w stu procentach, natomiast stanowią świetny punkt wyjścia do nawiązywania kontaktów oraz śledzenia, co w trawie piszczy. I nie trzeba mieć tytułu naukowego, by założyć tam konto.