Archiwum

Monthly Archives: Wrzesień 2012

24-25 października 2012 w Lublinie odbędzie się pierwsze spotkanie polskich sympatyków idei THATCamp.

Informację podaję za blogiem Marcina Wilkowskiego Historia i Media:

[…]

THATCamp (The Humanities And Technology Camp) to organizowane na całym świecie otwarte i nieformalne spotkania osób zainteresowanych obecnością nowych technologii w naukach humanistycznych i społecznych oraz w działalności instytucji wiedzy i pamięci (uniwersytety, galerie, archiwa, biblioteki, muzea). Pierwszy THATCamp odbył się w 2008 roku w Stanach Zjednoczonych i został zorganizowany przez Centrum Historii i Nowych Mediów (Center for History and New Media, CHNM) przy Uniwersytecie George’a Masona. […]

Zależy nam na pokazaniu, że humanistyka nie boi się internetu i nowych technologii, że często są one same w sobie impulsem do zadawania nowych pytań o człowieka, kulturę, historię, wiedzę. THATCamp może być pierwszym krokiem w kierunku integracji środowiska cyfrowej humanistyki w Polsce. […]

Uczestnictwo w wydarzeniu jest bezpłatne. Ze względów organizacyjnych wcześniejsza rejestracja jest wymagana. Zgłoszenia przyjmowane są do 7 października. Organizatorzy nie zwracają kosztów podróży ani kosztów noclegu.

Rejestracja otwarta jest dla wszystkich chętnych: zapraszamy studentów i doktorantów, bibliotekarzy, przedstawicieli organizacji pozarządowych i instytucji kultury i pamięci (muzea, archiwa). […]

Szczegółowy plan wydarzenia i informacje o wystąpieniach opublikowane zostaną na początku października. THATCamp odbędzie się w godzinach popołudniowych: 24 października zapraszamy o 17:00, 25 – o 19:00. Pierwszy dzień przeznaczony będzie na wystąpienia uczestników i dyskusje, drugi chcemy przeznaczyć na prezentacje video oraz integrację. […]
Więcej informacji, a także formularz rejestracji można znaleźć na Historia i Media.

A zatem stało się. Na wzór Obywateli Kultury zainaugurowali swoją działalność Obywatele Nauki: Ruch obywatelski na rzecz dobrej nauki.

O ile nie przekonuje mnie bardzo ogólnikowy (na razie?) Manifest, o tyle teksty zamieszczone na stronie nowej inicjatywy warte są uwagi i dyskusji.

Dlaczego się cieszę i kibicuję ON?

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad brakiem solidarności środowiska naukowego i wspólnego, wyraźnego głosu w sprawach wspólnych dla wszystkich dyscyplin. Widzę jednocześnie belkę we własnym oku. Nigdy nie anagażowałem się w podobne inicjatywy. Podchodzę i podchodziłem do nich nieufnie. A jednak pojawienie się ON ucieszyło mnie, bo widzę, jak dobrą robotę wykonał od chwili powstania ruch Obywateli Kultury. Oczywiście, daleko jeszcze do tego, by kultura była finansowana i obecna w przestrzeni zarówno medialnej, jak i miejskiej, wiejskiej itd., tak, jak być powinna, ale widać wśród ludzi w nią zaangażowanych chęć, by zmieniać zastaną rzeczywistość, i co więcej – wiarę, że zmiany są możliwe.

Chyba właśnie tego brakowało w środowisku naukowym – wiary, że coś można wspólnie zmienić.

Bardzo podoba mi się szczególnie jeden aspekt, na który kładziony jest nacisk (o czym wspominał w komentarzach na fb również Piotr Węcowski) – postulat zwiększenia roli popularyzacji nauk(i).  Całkowicie się z tym zgadzam – odnoszę czasem wrażenie, że niektórzy naukowcy, zamknięci w swoim środowiskowym getcie, z jednej strony nie widzą zachodzących wokół przemian, nie chcą brać w nich udziału, boja się i nie rozumieją tego, co się dzieje (choć zarazem część z nich je bada), a z drugiej – są kompletnie nie rozumiani przez ludzi z zewnątrz, którzy nie mają pojęcia, czym się właściwie ci wszyscy ludzie na uniwersytetach zajmują i po co?

Na przykład taki Poznań. Czy mówią Wam coś nazwiska Ilona Binarsch i Roman Murawski? Nic? Nie czytaliście o tym na pierwszych stronach gazet, nikt nie wrzucił info na fejsa, nikt o tym nie twitnął, nikt nie powiedział o tym w knajpie? No właśnie. A taka informacja chyba powinna być nagłośniona. A o tym słyszeliście? Albo o Krzysztofie Matyjaszewskim? Powiem tak, o Dyczkowskim słyszałem, bo go znam. O reszcie wykopałem informacje teraz, przed chwilą. A ja naprawdę wolałbym widzieć na pierwszych stronach gazet właśnie takie wieści, niż to, że Figurski nie ma na sushi (och, wiem, że sushi Figurskiego nie zniknie i zostanie zastąpione przez sushi kolejnych Dod i Tusków Kaś, ale może choć na drugim miejscu się wieści naukowe pojawią?…). Dżizus, osiagnięcie Justyny Olko powinno otwierać wszystkie wydania wiadomości, nie tylko doczekać się artykułu w DF. A ktoś potrafi wymienić pozostałą ósemkę polskich laureatów (z głowy, z pamięci, z przeczytanych i zasłyszanych wiadomości prasowych lub telewizyjnych)? Wszyscy wiedzą, co to są Oscary, bardzo wielu wie, co Złote Lwy, Złoty Niedźwiedź. A kto z Waszych znajomych nie-z-uniwersytetu wie, co to jest grant ERC? Kto nie-z-uczelni potrafi powiedzieć, co to jest „polski Nobel”, kto go przyznaje i za co?

Popularyzacja nauki, dokładnie tak, jak jest postulowane – od najmłodszych, po uniwersytety trzeciego wieku – spełnia ogromnie ważną rolę. Całkowicie się zgadzam, że te wszystkie inicjatywy – noce nauki, uniwersytety dla dzieci, spotkania – z jednej strony są istotne w procesie popularyzacji, a z drugiej – ludzie są naprawdę ciekawi, czym my wszyscy się zajmujemy. I bardzo ważne jest, by te wszystkie akcje były doceniane zarówno w samych jednostkach naukowych, jak i na wszystkich wyższych szczeblach, także w ocenie dorobku. Do takich zajęć i spotkań również trzeba się przygotować, co jest zarówno czasochłonne, wymaga twórczego podejścia (dzieci są niezwykle wdzęcznymi dzięki wrodzonej ciekawości, ale też wymagającymi i bezlitosnymi słuchaczami), jak i często do całej zabawy niektórzy dokładają z własnej kieszeni i poświęcają na to swój czas wolny. Nie chodzi przecież o to, by ludzie spoza środowiska mówili, jacy to jesteśmy mądrzy i mądre, żebyśmy byli podziwiani i podziwiane. Chodzi o to, żeby nas rozumiano. I by rozumiano, dlaczego to jest istotne.

Całkowicie się zgadzam także, że osiagnięcia polskich badaczy, zarówno w dziedzinie nauk ścisłych, jak i humanistyki, powinny być nagłaśniane i obecne w mediach. Owszem, wspomina się o tym. Ale… mam taką jedną obserwację dotyczącą facebooka – wśród moich znajomych jest wiele osób związanych z uniwersytetami, a także wiele związanych z działalnością kulturalną. Wśród osób związanych z kulturą (jej tworzeniem i bardzo czynnym odbiorem) informacje krążą nieustannie, ludzie wrzucają ciagle coś nowego, posyłają informacje o nagrodach, wystawach, osiągnięciach. Takich informacji podawanych przez ludzi ze świata uniwersyteckiego jest nieporównanie mniej (nie mówiąc już o sławnym lub niesławnym lajkowaniu i komentowaniu). Jest to jednak chyba w ogóle problem obecności badaczy, szczególnie niektórych dyscyplin, w sieci. Wbrew pozorom, wydaje mi się to jakimś odbiciem rzeczywistości ze świata spoza sieci. Ludzie zajmujący się kulturą chodzą na wernisaże, spotkania z autorami, do kina, piszą o tym do siebie, komentują, polecają, krytykują. W środowisku uniwersyteckim, odnoszę takie wrażenie, jest nieco inaczej. Jakby wielu wstydziło się, jakie artykuły, książki z ostatnio czytali i co o nich sądzą, jakby nie chodzili na spotkania. Jakby wstydzili się, czym sami się zajmują.

Zapewne najbardziej dyskutowanymi problemami będą te, o których mowa jest w zakładkach Kariera naukowa i Transparentność procedur. Obawiam się, że kwestia obecności nauki w mediach, uświadamiania ludzi, dlaczego jest ważne to, czym się wszyscy zajmujemy, a także problem edukacji i popularyzacji może zniknąć lub zostać przyćmiona w dyskusjach o habilitacjach itp., co również jest ważne, ale…

Rozmowa z ludźmi o tym, czym się zajmujemy ma jeszcze jedną zaletę. Człowiek zaczyna pytać sam siebie – czy to, co robię ma w ogóle sens? Po co to w ogóle? Dla punktów i kariery? Czy na przykład prowadzenie tego bloga, niszy w niszy – jest „po czemuś”, ktoś z tego w ogóle korzysta?

Obawy odnośnie ON mam. Ale trzymam kciuki, by osobom mocno zaangażowanym w ruch nie zabrakło energii. Żeby strona była aktualizowana, żeby inicjatywa była, jak piszą o tym na stronie,  apolityczna i skupiona na zagadnieniach wspólnych dla wszystkich dyscyplin. Żeby dostrzegano tam różnorodność problemów i nie walczono tylko o swoje. I by śledzono i brano przykład z tego, jak walczą o swoje ludzie m.in. ze świata kultury (przecież wielu naukowców przy tych ruchach działa, jak przy Poznańskim Kongresie Kultury).

Bardzo trzymam kciuki, żeby Obywatelom Nauki dalej chciało się chcieć. Mimo głosów sceptycyzmu, ironii i niewiary, które z pewnością nadpłyną z różnych stron.

Na stronie Obywateli Nauki można wyrazić poparcie dla ruchu, podpisując Manifest.

Inicjatorzy piszę, że każdy może się zaangażować zarówno w rozwijanie inicjatywy, jak i tworzenie samej strony.

Cóż, i ja jestem sceptyczny i ostrożny. Ale podpisałem. Jeszcze wierzę.

Podpisałem manifest, bo lubię ludzi, którym się chce.

Dziś w Programie Pierwszym Polskiego Radia w audycji z cyklu Człowiek i Nauka Anna Muszewska (bioinformatyk) i Łukasz Niesiołowski-Spano (historyk) przedstawią postulaty ruchu. Zachęcam do posłuchania. Sam jestem bardzo ciekaw tej audycji.

Letarg wakacyjny przeminął wraz z letnim słonkiem. Zatem trochę wieści, które znalazły się w ciągu ostatnich kilku tygodni w mojej skrzynce.

Dziś informacje z Digital Medievalist, których wiele spłynęło w międzyczasie:

6 czerwca w Institute of Classical Studies w Londynie odbyło się seminarium Digital epigraphy beyond the Classical: creating (inter?)national standards for recording modern and early modern gravestones. Abstrakt wykładu Charlotte Tupman (King’s College, London), prezentacja w fromacie pdf oraz plik do ściągnięcia/odsłuchania (niezbyt dobrej jakości) dostępne są na stronie The Digital Classicist.

Znów seminarium z ICS – 13 lipca miał miejsce wykład Maggie Robb Digitising the Prosopography of the Roman Republic. Abstrakt, prezentacja i plik MP3 tutaj.

W dniach 8-12 października w Chemnitz będzie miała kolejna edycja letnich (właściwie jesiennych) kursów: Digitale Editionen – Methoden und Technologien für Fortgeschrittene (Summer School: Digital Editing Advanced Methods and Technologies). Warsztaty skierowane są do badaczy, którzy pracują nad wydawaniem tekstów i mają podstawowe wiadomości z zakresu edycji cyfrowych. Więcej informacji (w języku niemieckim) można przeczytać na stronie Institut für Dokumentologie und Editorik.

Grigory Kessel z Uniwersytetu w Marburgu prowadzi projekt poświęcony monastycyzmowi syryjskiemu. W ramach projektu ma być opisanych i przebadanych 127 rękopisów syryjskich. Dokładny opis przedsięwzięcia w notce na academii.

Również rękopisom monastycznym poświęcony jest Monastic Manusript Project pod kierunkiem Albrechta Diema z wydziału historii uniwersytetu w Syracuse.

Dla tych, którzy nie wiedzieli, że coś takiego istnieje – strona zawierająca kodeksy karolińskie z Reichenau i St. Gallen. Carolingian Culture at Reichenau and St. Gallen. Manuscripts and Architecture from the Early Middle Ages zbiera kodeksy przechowywane obecnie m.in. w Bambergu, Cambridge, Einsiedeln, Genewie, Karlsruhe, St. Gallen, Zurichu, St. Paul im Lavanttal, Paryżu, Londynie, Wiedniu czy Wolfenbüttel. Zdigitalizowany i udostępniony jest także średniowieczny plan klasztoru zachowany w Codex Sangallensis 1092. Myślę, że to gratka dla wszystkich zainteresowanych architekturą tego okresu, a także kodeksami wczesnego średniowiecza.

W zeszłym tygodniu (6-8 września) w Sheffield miał miejsce Digital Humanities Congress. Już pobieżna lektura tytułów referatów wskazuje, że tematyka była bardzo specjalistyczna. Program, a także główne idee przyświecające w tym roku organizatorom na stronie DHC 2012.

W dniach 16-17 listopada w Filadelfii będzie miał miejsce 5th Annual Lawrence J. Schoenberg Symposium on Manuscript Studies in the Digital Age. W tym roku przewodnią myślą są klasyfikacje wiedzy (Taxonomies of Knowledge). Organizatorzy nawiązują do analogii podejmowanej już wielokrotnie – manuskrypty, które, niczym dzisiejsze elektroniczne bazy danych, klasyfikują i organizują wiedzę. Lektura tytułów referatów nie wskazuje jednak, by tematyka analogii miała być głębiej dyskutowana, choć może się mylę.

Mniej dla mediewistów, bardziej dla bibliotekarzy i innych instytucji (muzea, kolekcje online) zajmujących się digitalizacją i udostępnianiem zbiorów – w listopadzie w Denver odbędzie się DLF Forum oraz The Digital Humanities and Libraries THATCamp. Pojechać raczej się nie pojedzie, ale zawsze można rzucić okiem, co w temacie dzieje się za oceanem. A warto pamiętać, że to właśnie na zjeździe THATCamp w Paryżu w maju 2010 roku powstał Manifest środowisk związanych m.in. z propagowaniem otwartego dostępu – więcej o tym na stronie Humanistica. Manifest i założenia ruchu są ciekawe i być może uda mi się do tego tematu powrócić.

W KCL (znowu KCL!) 22 listopada odbędzie się drugie sympozjum DigiPal, czyli The Digital Resource for Palaeography, projektu finansowanego ze środków European Research Council. Projekt skupiony jest na jedenastowiecznych rękopisach z Wysp, jednak powinien zwrócić uwagę wszystkich, którzy śledzą zagadnienie i interesują się wykorzystaniem nowych technologii w paleografii. Strona projektu i dalsze informacje tutaj.

Oj, w listopadzie będzie się działo, a niby taki smętny to miesiąc. Tym razem Teksas (Texas A&M University, Initiative for Digital Humanities, Media, and Culture) i TEI Conference 2012. Warsztaty i konferencja odbywać się będą od 7-10 listopada. Pełen program dostępny jest tutaj.

Jeszcze można się zgłaszać na warsztaty Humanities Hackathon on editing Athenaeus and on the Reinvention of the Edition in a Digital Space, które będą mieć miejsce 10-12 października w Lipsku (organizatorami są Universität Leipzig (ULEI) i Deutsches Archäologisches Institut (DAI) z Berlina). Jeśli ktoś zajmuje się Atenajosem (lub w ogóle edycją greckich tekstów), na warsztaty te powinien zwrócić uwagę. Więcej informacji na stronie e-humanities. Deadline zgłoszeń mija 30 września 2012. W warsztaty zaangażowana jest m.in. Monica Berti.

Od 31 sierpnia do 3 września miały miejsce warsztaty Scholarly Editions and the Digital Age: Text and Music. Muzykolodzy zajmujący się średniowieczem i okresem wczesnonowożytnym, a także wykozrystywaniem nowych technologii w edycjach materiałów pochodzących z rękopisów szczególnie powinni być zainteresowani. Wydarzenie zorganizowało The Center for the History of Music Theory and Literature and the Medieval Studies Institute of Indiana University. Więcej informacji na tym blogu.

CfP – kongres w Leeds (The twentieth International Medieval Congress, Leeds, 1-4 July 2013). Wciąż można zgłaszać swoje propozycje referatów do sekcji:  Cultural, Textual, and Material heritage in the Digital Age: Projects and Practices. Deadline już za dwa dni, o północy w niedzielę, 16 września. Więcej informacji tutaj.

Warto zwrócić uwagę na Network for Digital Methods in the Arts and Humanities – NeDiMAH. Szczególnie dwie grupy badawcze mnie zainteresowały: Using Large-Scale Text Collections for Research pod kierunkiem Kariny van Dalen oraz Scholarly Digital Editions, którym to zespołem kierują Matthew Driscoll y Danii i Elena Pierazzo z Wielkiej Brytanii.

Zachęcam do subskrybowania bloga Digital Medievalist i wpisania się na listę mailingową.