Archiwum

Monthly Archives: Luty 2012

Podaję informację za stroną Historia i Media oraz otwartymandat.pl:

>> Szeroki dostęp do wiedzy jest kluczowym elementem warunkującym rozwój współczesnych społeczeństw i ich miejsce w układzie globalnym. Szczególnie w nauce, dostęp do opublikowanych wyników zrealizowanych badań ma podstawowe znaczenie dla tempa dalszego rozwoju danej dziedziny.

Wyniki badań finansowanych ze środków publicznych powinny być dostępne publicznie bez ograniczeń. Na całym świecie instytucje finansujące badania wprowadzają w ostatnich latach tzw. mandat otwarty – wymóg, aby publikacje prezentujące wyniki tych badań były bezpłatnie dostępne w sieci Internet.

Sygnatariusze niniejszego apelu zwracają się do wszystkich polskich instytucji finansujących naukę, w tym MNiSW, NCBiR i NCN, o wprowadzenie wymogu otwartości oraz zapewnienie technicznych, ekonomicznych i prawnych warunków jego realizacji w odniesieniu do publikacji stanowiących polski dorobek naukowy.

Przegląd sposobów wdrażania otwartego dostępu do treści naukowych i propozycje implementacji tego modelu w Polsce zostały przedstawione w przygotowanej na zamówienie MNiSW ekspertyzie “Wdrożenie otwartego dostępu do treści naukowych i edukacyjnych”. <<

Tytuł tego wpisu to zarazem tytuł ważnego głosu w ostatnich dyskusjach, których katalizatorem był spór o ACTA.

Kaja Mikoszewska, fot. Anna Bedyńska

Kaja Mikoszewska, fot. Anna Bedyńska

Dzień pracy Wysokich Obcasów w obiektywie Anny Bedyńskiej

Kaja Mikoszewska, graficzka w Gazecie Wyborczej, w dzisiejszym Magazynie Świątecznym,  opublikowała artykuł, który ma być głosem pokolenia autorki (w wydaniu papierowym nosi on tytuł: Jak długo możemy żyć obok siebie; w chwili, gdy piszę te słowa, online dostępne są jedynie fragmenty jej obszernej wypowiedzi). Przyjdzie nam poczekać kilka dni, by okazało się, czy wzbudzi on równie żywiołową dyskusję, jak tekst Kuby Wandachowicza, lidera Cool Kids of Death, który równo dziesięć lat temu opisywał frustracje Generacji Nic.

Tekst ten przeczytałem z dużym zainteresowaniem, choć do końca nie wiem, czyim jest on głosem. Na pewno nie jest głosem całego mojego pokolenia, choć na pewno wiele osób w moim wieku (35-40 lat) może się z nim utożsamić.

Z drugiej strony nie do końca jest też głosem pokolenia obecnych studentów, osób w wieku 19-25 lat. Zacytuję tu kilka gorących wypowiedzi Marii Maciejewskiej, studentki, którą bardzo cenię i której dziękuję, że zechciała na gorąco odnieść się do kilku moich pytań:

„Tak naprawdę to głos pokolenia moich starszych kuzynów. […] Myślę, że wszyscy moi znajomi zgodzą się, że władza nie ma pojęcia o internecie. Co ciekawe – według mnie – główne media też nie mają. Myślę, że jednak ogólnie jesteśmy bardziej egoistyczni niż autorka. Ona kocha internet, ja – korzystam.

Nie używa się google plus. Jesteśmy sceptyczni. Nie chcemy, żeby gromadzono o nas informacje. Tylko… […] ludzie nie wiedzą, jak działa internet. nie wyłączają cookies. Nawet dyskusja akademicka, na której ostatnio byłam, okazała się zbiorem anegdot.

Każdy zna przecież kogoś, kto żył w internecie w taki czy inny sposób.

Myślę, że to problem. Z całym szacunkiem, uważam, że artykuł nie poruszył kilku istotnych spraw, ale to zapewne ze względu na osobistą perspektywę. Poza tym, to nie jest prawda, że w sieci są wszyscy. Choć zdanie to zabrzmiało efektownie. Co nie znaczy, że internet nie jest nie do przecenienia. […]

To, co powiedziałam, nie jest zbyt wartościowe, nie jest też szczególnie trafnie ujęte. Tak emocjonalnie i szybko pisałam.”

Właśnie dlatego, że powyższe słowa pisane były szybko i emocjonalnie (mnie wydają się wyważone), są dla mnie równie istotne, jak artykuł Mikoszewskiej. Ponieważ stanowią punkt widzenia pokolenia, które wchodzi na scenę po autorce artykułu, pokolenia, które tak naprawdę wychowało się w rzeczywistości, w której telefony komórkowe, ksero, internet, komputer – są czymś oczywistym, jak widelec, kubek czy kurtka.

Co wspólnego ma artykuł K. Mikoszewskiej z mediewistyką? Wbrew pozorom – wiele i to na różnych płaszczyznach: udostępniania wiedzy i ograniczania dostępu do niej, uczenia się i nauczania. A także przepaści pokoleniowej, która dzieli wykładowców od studentów, mistrzów od ich uczniów.  Kojarzy mi się on także z przywołanymi niedawno słowami prof. Tomasza Jasińskiego.

Okazuje się bowiem, że pokolenie moje i starsze nie tylko powinno uczyć, ale i uczyć się od studentów i wykorzystać ich wiedzę, obycie w sieci – do własnych badań. Najprostszym sposobem wydaje się wciąganie ich już na wczesnych etapach edukacji do własnych projektów w charakterze pomocy, choćby kwerend w sieci, wstępnego opracowywania tekstów, tworzenia „rybek” do dalszej, zaawansowanej pracy. Jeśli badacze nie potrafią się swobodnie poruszać po portalach społecznościowych, bazach danych, bibliotekach cyfrowych, narzędziach do tworzenia bibliografii, wyszukiwarkach, jeśli gubią się w kodach i do końca nie rozumieją zagadnień związanych z cybersferą, a z kolei studentom brak wiedzy i doświadczenia, ponadto gubią się w bibliotekach, bibliografiach, katalogach, czytelniach, w których korzysta się ze słów drukowanych, to obie strony mogą się od siebie tylko uczyć.

Zatem to, co wydaje się być przepaścią między pokoleniami, może być ogromną szansą na wypracowanie nowych narzędzi, nowego pojmowania nauki, być może także nowego spojrzenia na relacje mistrz-uczeń. Problemem pozostaje jedynie otwartość jednej i drugiej strony. Bowiem być może te pokolenia, które wchodzą, a na które z wielu stron słyszę narzekania (m.in. na poziom ogólnego wykształcenia), nie są wykształcone gorzej, a jedynie inaczej. Inaczej patrzą na uczenie się, na książki drukowane, na katalog kartkowy itp.

Jedyna metafora, która przychodzi mi do głowy to ta, gdzie nauczycielem jest osoba wychowana w kulturze oralnej, a uczniem – osoba swobodnie posługująca się pismem, nanosząca glosy, komentarze itd. Przeskok jest jednak tak duży, że właściwie nie pismem, a drukiem.

Ten uczeń  pamięta o wiele mniej rzeczy niż jego nauczyciel. Ale też bez problemu potrafi dotrzeć do o wiele większej ilości informacji. Uczeń może uczyć mistrza, jak szukać. Mistrz może uczyć ucznia czego szukać.

Swój artykuł Kaja Mikoszewska kończy wyznaniem:

„Chciałabym, żeby politycy, zanim zabiorą się do regulacji internetu, uświadomili sobie, że termin internauci, był aktualny 15 lat temu. Teraz w sieci są wszyscy.”

Droga Pani Kaju, jednak nie wszyscy (np. spora część starszego pokolenia nie ma dostępu do internetu i z niego nie korzysta). Co nie zmienia faktu, że, pomimo tego uogólnienia, Pani głos wydaje mi się bardzo istotny. Również dla mediewistów.

Bo czy tego chcemy, czy nie chcemy, niedługo, bardzo niedługo, słowa Kai Mikoszewskiej okażą się rzeczywistością, którą jeszcze nie są.

W sieci będą wszyscy. Również mediewiści.

Pytanie tylko – jak w niej będą?

Na stronie Institut für Alte Sprachen, Lateinische Philologie des Mittelalters Uniwersytetu w Erlangen jest ogłoszenie o warsztatach dla młodych mediewistów oraz osób zajmujących się wczesną epoką nowożytną.

Sesje odbywać się będą w  Erlangen (Universitätsbibliothek), Monachium (Bayerische Staatsbibliothek), Norymberdze (Stadtbibliothek) oraz Wolfenbüttel (Herzog August Bibliothek).

Koszt kursu to 1080 EUR, w co wliczone są podróże oraz wyżywienie podczas sesji poza Erlangen. Kurs zakończy się otrzymaniem dyplomu  Friedrich-Alexander-Universität (30 ECTS).

Można wziąć udział w wybranych modułach, a nie w całym programie. W takim wypadku uczestnik będzie miał ograniczone koszty wyżywienia, a zamiast dyplomu otrzyma list zawierający wykaz wybranych i ukończonych modułów. Więcej informacji o kosztach na stronie Instytutu.

Moduły są następujące: typologia tekstu, iluminacja książki i paleografia, kodykologia i inkunabulistyka, a także informatyka (informatics). Szczegółowe omówienie modułów dostępne jest na stronie oferty stypendium.

Osoby, pragnące złożyć aplikację, muszą mieć ukończone co najmniej studia licencjackie (Bachelor’s degree).

SCRIPTO V odbędzie się w terminie 23 kwietnia 2012 – 30 czerwca 2012.

Ostateczny termin składania aplikacji to 1 marca 2012.

Scripto jest dostępne także na Facebooku.

Dopełnienie tego, o czym pisałem, znajdziecie na blogu nic prostszego. Polecam. Tekst mówi szerzej o bojkocie wydawnictwa Elsevier. Z kolei znajdujemy tam odsyłacz do strony Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, gdzie czytamy:

„Elsevier i inni wielcy wydawcy czasopism naukowych starają się przeforsować w USA „Research Works Act”, który ma w zamyśle zablokować możliwość umieszczania przez amerykańskie agencje rządowe w warunkach grantowych obowiązku publikowania w czasopismach otwartych.”

Czy to wszystko nie jest niepokojące?

Ukazał się nowy, siódmy już numer Digital Medievalist Journal. W znacznej mierze poświęcony prezentuje on materiały przedstawione na konferencji The Digital Middle Ages: Teaching and Research, które odbyło się w dniach 16-17 czerwca 2010 roku w Barnard College, na Columbia University w Nowym Jorku. Konferencja ta odbyła się ku czci prof. Delberta Russella, zasłużonego pioniera w korzystaniu z narzędzi nowej generacji w mediewistyce. Russell był jednym z głównych założycieli grupy skupionej wokół projektu MARGOT (University of Waterloo), jednego z najpoważniejszych obecnie projektów odnoszących się do wykorzystywania narzędzi online zarówno w badaniach mediewistycznych, jak i w nauczaniu. MARGOT skoncentrowane jest na kulturze i piśmiennictwu francuskim okresu średniowiecza i wczesnej nowożytności. Więcej o tym można przeczytać we wstępie napisanym przez Christine McWebb i Helen Swift.

David Trotter w Bytes, Words, Texts: The Anglo-Norman Dictionary and Its Text-Base omawia ewolucję Anglo-Norman Dictionary z wersji papierowej do kodowanej w XML, oraz problemy, z jakimi mierzą się twórcy wersji elektronicznej. Ponadto tekst zawiera kilka przykładów kodów.

Australijczyk Toby Burrows (Building a Digital Research Community in Medieval and Early Modern Studies: the Australian Network for Early European Research) przybliża projekt platformy dla badaczy z Antypodów, która służyć ma konsolidacji oraz współpracy osób zajmujących się podobną tematyką. W ramach NEER znaleźć można kilka serwisów: Confluence (platforma, czy też „przestrzeń” dla poszczególnych grup oraz osób, gdzie mogą prezentować swoje dokonania), PioNEER – rodzaj repozytorium cyfrowego, gdzie znajduje się udostępniony dorobek naukowy, a także Europa Inventa – baza niemal 2 tys. dzieł sztuki oraz około 400 rękopisów średniowiecznych, które znajdują się w Australii.

W zagadnienia katalońskiej bazy ARQUIBANC wprowadzają Elena Cantarell-Barella i Mireia Comas-Via w artykule The ARQUIBANC Project: Location, Recovery, Arrangement, and Dissemination of Catalan Private Archives and Documents. Zasadniczym, głównym celem bazy jest udostępnienie badaczom dokumentów, które znajdują się w rękach prywatnych.

Frederick W. Gibbs zaprezentował metodologiczne rozważania o możliwościach, jakie dają narzędzia cyfrowe w edycji tekstów ze średniowiecznych rękopisów. Jego artykuł New Textual Traditions from Community Transcription stanowi ciekawy przykład rozważań teoretycznych o nowych technologiach w mediewistyce – rozważań, których brakuje trochę w języku polskim (chyba że się mylę, a czytelnicy potrafią wskazać osoby oraz teksty zajmujące się tą problematyką – moje poszukiwania via retem nie dały jak dotąd pozytywnych rezultatów). Gibbs przywołuje między innymi papyri.info, Manuscriptorium i ENRICH, T-PEN, TILE oraz Open Annotation Collaboration. Tekst w moim odczuciu bardzo wartościowy, również z powodu krytycznego lub wątpiącego spojrzenia na niektóre zagadnienia.

Szczególnej uwadze polecam artykuł, który napisali Martin Foys i Shannon Bradshaw: Developing Digital Mappaemundi: An Agile Mode for Annotating Maps. Omawiane przez nich narzędzie do edycji map (nie tylko) średniowiecznych służyć może z powodzeniem również wydawcom tekstów innego typu.

Duńczyk Thomas Hansen (Society for Danish Language and Literature) cały swój artykuł (TEI – Keeping It Simple) poświęcił zagadnieniom związanym z TEI. Ponieważ na razie sam się w usiłuję w to zagadnienie wgryźć – nic więcej nie dodam. Jeśli ktoś jest zainteresowany TEI – sądzę, że artykuł Hansena jest wart uwagi.

Developing an Online Database on a Shoestring: Growing Pains at the Online Medieval Sources Bibliography to tekst napisany przez Morgan Kay i Maryanne Kowaleski (obie panie z Fordham University). W całości omawia projekt bibliograficzny –  Online Medieval Sources Bibliography (OMSB). Gdy przyjrzałem się tej stronie, ze zdumieniem zauważyłem, że język polski nie został umieszczony wśród języków do wyszukiwania, a zamieszczone 22 pozycje dotyczące Polski (geograficznie) – wszystkie niemal zostały wydane przez badaczy obcych – głównie Niemców.

Debra Lacoste z Waterloo University (to stamtąd jest projekt MARGOT) w artykule The Cantus Database: Mining for Medieval Chant Tradition omawia bazę CANTUS, czyli indeks średniowiecznych (i pochodzących z wczesnych druków) pieśni kościelnych (w niektórych przypadkach również skanów rękopisów). Nowością jest stworzenie w ramach tej bazy narzędzia analitycznego (odnośnie melodii) oraz – według zapowiedzi Lacoste – plany rozszerzenia tej funkcji w przyszłości. Tej bazie zamierzam poświęcić niebawem osobną notę. Artykuł Lacoste jest dobrym wprowadzeniem w możliwości CANTUS.

The Janus Intertextuality Search Engine: A Research Tool of (and for) the Electronic Manipulus florum Project Chrisa L. Nighmana

Wreszcie niemal na sam koniec New Tools for Exploring, Analysing and Categorising Medieval Scripts (tekst 11 autorów: Florence Cloppet, Hani Daher, Véronique Églin, Hubert Emptoz, Mathieu Exbrayat, Guillaume Joutel, Frank Lebourgeois, Lionel Martin, Ikram Moalla, Imran Siddiqi, Nicole Vincen) – artykuł przybliżający narzędzia wykorzystane przy kreowaniu programu Graphem. Projekt jest pasjonujący i, choć z opisu matematycznego nic nie rozumiem, myślę, że cel, jak postawili sobie twórcy projektu jest niezwykły – stworzenie narzędzia do automatycznego czytania rękopisów średniowiecznych.

Digital Medievalist Journal ma też stałą rubrykę. Artykułom z tej rubryki z numeru 7 poświęcę osobną notkę.

Na stronie Digital Medievalists Jane Winters podała informację o planowanym wypuszczeniu w cyberświat edycji zabytków prawa wczesnośredniowiecznej Anglii.

Projekt Eearly English Laws trwa od dziesięciu lat i ma na celu wydanie edycji krytycznych i przekładów na język angielski w formie print oraz online zabytków średniowiecznego prawa – kodeksów, edyktów oraz traktatów prawniczych napisanych przed rokiem 1215 (cezurą jest ogłoszenie Magna Carta).

W planach wydawców ogłoszonych ma być ponad 150 tekstów wraz ze wstępami oraz komentarzami odnoszącymi się do aspektów tekstologicznych, językowych oraz prawnych. Twórcy projektu pragną ponadto przekształcić metody, jakimi badacze mogą się posługiwać w pracy z tymi tekstami, a także zapewnić zasoby do badań nad wczesnym prawodawstwem, językiem, archeologią, paleografią i kodykologią, włączając w to opisy wszystkich rękopisów, zawierających teksty prawnicze, a także słowniki terminów w językach staroangielskim, łacińskim, oraz w anglo-normańskiej odmianie języka angielskiego. Platforma zawiera linki do odpowiednich stron, zajmujących się filologią lub archeologią.

Na platformie ma się pondato znaleźć „interactive collaborative component”, co należy chyba przetłumaczyć jako przestrzeń do interaktywnej współpracy różnych badaczy.

Strona projektu jest już dostępna online. Natomiast oficjalne otwarcie, demonstracja bazy i strony nastąpi 27 marca 2012 r. o godzinie 18.00.

Więcej informacji dostępnych bezpośrednio u p. Emmy Bohan (emma.bohan@sas.ac.uk) oraz na stronie: http://www.history.ac.uk/contact

A z zupełnie innej beczki – gorąco polecam wpis na blogu Emanuela Kulczyckiego poświęcony menedżerowi bibliografii dostępnemu w języku polskim – Citavi.